"Jaki rząd - taki Reichstag. Spalona buda razem z wszami pod ambasadą rosyjską. Ot, miara wielkości Tuska i ferajny..."
Jarosław Kaczyński unieważnił "misterną operację" Sienkiewicza. Durny Sienkiewicz obiecał premierowi, że wciągnie PiS w awanturę i potem będzie można przedstawiać PiS jako antypaństwowych warchołów. Tymczasem starły się tylko dwa fragmenty agentury, a Jarosław wygłosił świetne przemówienie u nas - w Krakowie. Tusk wrzeszczał na Sienkiewicza, a ratlerek usiłuje stroić groźne miny w telewizji. Klęska panowie, klęska, nawet prowokacja z zaatakowaniem rosyjskiej ambasady się nie udała. Coraz gorszych macie tych szpicli. Sienkiewicz nie dość, że nieudacznik to jeszcze hmmm... słabujący na głowę. Czas zmienić tabletki, panie napompowany
Na trasie Marszu Niepodległości znajdowała się budka wartownicza. W środku nikogo nie było. Osoby idące w tłumie zaczęły od wybicia szyby, następnie ktoś ją podpalił, niektórzy dorzucali do środka łatwopalne przedmioty co spowodowało objęcie ogniem całej budki. Warto dodać, że w akcji i radowaniu się podpaleniem brało udział może około 200 osób. Normalni uczestnicy marszu szli dalej nie dając się sprowokować. Dziwne, że nie było na terenie ambasady rosyjskiej ani policji ani nikogo kto mógłby zapewnić ochronę. Kawałek dalej grupa zadymiarzy próbowała sforsować ogrodzenie. To na szczęście nie zostało pokonane, bo co głupsi podpaliliby budynek ambasady. Gdy na miejsce w końcu dotarła policja pacyfikowała wszystkich jak leci. Duszenie od użytego gazu odczuwaliśmy pomimo stania 200 metrów dalej.
BUDA RUSKA
Spaliła się nam budka w ruskiej ambasadzie
była piękna i słodka jak jabłuszka w sadze
Widziałem to z daleka, a właściwie wcale
płonęła jak kupa wiórów, jak próchno wspaniałe
I widziałem z daleka całe wydarzenie
mógłbym w razie potrzeby odegrać na scenie
Najpierw budka opadła jakby zachęcona
by przytulił ją bruk zimny do swojego łona
A kiedy już dążyła w uliczne objęcia
czekając, jak księżniczka czeka swego księcia
Zahaczywszy o brzozę zerwała się w górę
i podążyłaby pewnie prosto w nieba dziurę
Lecz półbeczka przerwała siłę budki wzlotów
i ta się rozpadła na milion klamotów
I dopiero spłonęła, a tłum westchnął "Co tam.
już my znamy winnego, to był błąd pilota!