Ja urnom chodiła
W horod Wiflejem
I była w wiertiepie
I widała w niem.
Szto Christos Spasitiel,
Car, Tworec i Boh,
Rodiłsia ot Diewy
I leżyt uboh.
W jaslach biezsłowiesnych
Posredi jahniat,
A nad nim Iosif
S Matierju sidiat.
Boh Mładieniec horko
Płakał i rydał,
Mnohimi ślęzami
Jasli obliwał.
Żal Christa mnie stało,
Pałają pred Nim,
I rydała wmiestie
Z Hospodom moim.
A potom ja Diewie
Sdiełala wopros:
"Ot czewo tak płaczet
Maleńkij Christos?"
Diewa mnie skazała:
"Płaczet On o tom,
szto Adam i Jewa
wziaty w plen wrahom,
I szto obraz Bożij,
Dannyj ich duszam,
Predan poruhańju
Złobniejszym biesam.
Płaczet, szto nie lubiat'
Dieti ich Twórca,
I skwierniat krechami
Duszy i sierca.
Płaczet, szto prelstiliś
Ludi sujetoj
I preniebrehajut
Horniej krasotoj.
Płaczet, szto na służbu
K satanie idut,
A ot służby Bożjej
Star i mład biehut.
Wsie o płoti mysliat,
A o duchie - niet,
I mraczat na wieki
Swój duchownyj swiet.